Facebook

WSPÓŁPRACUJEMY:

POLECAMY:

Centrum Dziedzictwa szkła Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza Innowacyjne Podkarpackie Odyssei Społeczność podróżników epodkarpacie.com KrosnoCity


rodo_cookies

Koncert kolęd łemkowskich

"Nie tylko a cappella" to koncert kolęd łemkowskich w wykonaniu Julii Doszny i Kasi Palusińskiej, na który - do Piwnicy PodCieniami zaprasza 27 grudnia 2010, o godz. 19.00 - Muzeum Rzemiosła w Krośnie.

Julia Doszna i Kasia Palusińska spotkały się po raz pierwszy wiosną tego roku w Krakowie na warsztatach muzyki łemkowskiej prowadzonych przez Julię. Listopadowe warsztaty w Warszawie prowadziły już wspólnie, a krośnieński koncert kolęd jest początkiem ich dalszej współpracy. Na wiosnę przyszłego roku planują nagranie wspólnej płyty.


Szczegółowe informacje i zakup biletów:
Punkt Informacji Kulturalno - Turystycznej przy MRzK (Krosno, Rynek 5)
tel.: 13 432 77 07, info@muzeumrzemiosla.pl
CENA BILETU: 15 zł

Julia Doszna, Czado. Kolędy mojego dzieciństwa:

"O kolędach powstało całe mnóstwo mniej lub bardziej naukowych publikacji. Nie będę więc powtarzać za innymi, czym są kolędy, lecz opowiem o ich znaczeniu dla mnie, o ich obecności w moim życiu.

Towarzyszyły mi, odkąd pamiętam, a więc od dzieciństwa, i jako dziecko właśnie ukochałam je najbardziej spośród wielu słyszanych i śpiewanych pieśni. Z perspektywy lat nie umiem powiedzieć, czy bardziej czekałam na święta Bożego Narodzenia, bo kolorowa choinka z jabłkami, orzechami, cukierkami i świeczkami, bo w końcu można było najeść się do syta, bo cała rodzina taka przyjazna - czy też dlatego, że mogłam wyśpiewać Jezuskowi moją serdeczną radość. Czy rozumiałam wówczas słowa Ewangelii świętego Jana, że oto Dziecię Boże - CZADO - przychodzi na świat, "...aby każdy, kto w Nie wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne"? Pamiętam tylko tę wszechobecną radość czystego dziecięcego serca. Łemkowie w mojej rodzinnej Bielance przygotowując się do świąt Bożego Narodzenia śpiewali kolędy również w czasie adwentu. Sprzyjała temu jesienna pora długich wieczorów, przeznaczonych w gospodarstwie na darcie pierza, przędzenie wełny, robienie na drutach. Był to czas weczirok, które służyły nie tylko wykonywaniu monotonnych prac, ale przede wszystkim zbliżaniu ku sobie ludzi. Spotkaniom tym towarzyszyła nieodłącznie pieśń; a że był to okres postu, śpiewano tylko smutne pieśni, albo kolędy. Ale i te brzmiały minorowo. Zdarzało się - jak w sąsiednim Rychwałdzie (dzisiejszych Owczarach) - że miejscowy diak podawał na początku postu melodię, na którą można było śpiewać wszystkie telefenki, czyli pieśni świeckie.

Jako dziecko nie byłam zajęta pracą, ale chłonęłam całą sobą dźwięki wypełniające kuchenną przestrzeń. Od lat noszę w sercu tamte harmonie i ogromny szacunek dla ludzi, którzy je tworzyli. Moje wspomnienia mocno wiążą się z odwieczną tęsknotą do nieistniejącej już przestrzeni dzieciństwa, do tamtych zapachów, do ludzi, których już nie ma, do tamtej tajemnicy, której niemalże dotykałam dłońmi, obmywając w przerębli twarz przed wigilijną wieczerzą.

Na świątecznym stole w szklance z owsem paliła się świeczka; pod obrusem, na całej powierzchni stołu rozścielone było siano, pod stołem słoma, którą tato wnosił do domu ze słowami: "Ponajbi na szcześcia na zdorowja, na tot Nowy Rik, Chrystos rażdajetsia". To był znak do zgromadzenia się całej rodziny przy stole. Rozpoczynaliśmy modlitwą, później były składane przez ojca życzenia - nieodłącznie z czosnkiem zamiast opłatka czy prosfory. Dalej były kolejne potrawy, spożywane z jednego wspólnego naczynia. Po skończonej wieczerzy i modlitwie śpiewaliśmy kolędy. Najbardziej lubiłam te dostojne, archaiczne, pełne liryzmu, powagi i smutku. Był to nasz domowy czas adoracji i modlitwy. Ta tradycja długo była obecna w naszym rodzinnym życiu.

Mam nadzieję, że słuchając tych kolęd każdy odnajdzie w głębokich zakamarkach własnej duszy świąteczne wspomnienie dzieciństwa.

Z całego serca pragnę podziękować mojej ukochanej mamie - Stefanii Feciuch, a także Paniom: Ewie Czupik, Ewie Dudycz i Marii Juszczak - Łemkiniom z Bielanki, które przywołując ze swej pamięci zapomniane pieśni, nauczyły mnie tych najpiękniejszych, jakie mogłam wyśpiewać na prezentowanej obecnie płycie.

Osobne podziękowania składam moim najmłodszym synom - Łukaszowi i Tomaszowi, współtwórcom płyty kolędowej, których radość śpiewania pozwala z nadzieją spoglądać w przyszłość - ich przyszłość, naszą wspólną - i wierzyć, że otwieramy serca do miłości.

Tak więc zapraszam do Bielanki, do nas. W łemkowską przestrzeń kulturową. Pod niebo łemkowskiej kolędy."